![Ambulans jedzie na wieś Śladami wędrownych wyrwizębów](https://wrzenie.pl/1178-large_default/ambulans-jedzie-na-wies-sladami-wedrownych-wyrwizebow.jpg)
![Ambulans jedzie na wieś Śladami wędrownych wyrwizębów](https://wrzenie.pl/1178-large_default/ambulans-jedzie-na-wies-sladami-wedrownych-wyrwizebow.jpg)
Deszcz czy mróz, skwar czy roztopy… nie było wyjścia, ojczyzna w potrzebie. Młodzi dentyści, najczęściej świeżo po studiach, pakowali narzędzia i ruszali w teren.
Jesteście bezpieczni - połączenie jest szyfrowane
Odbiór we Wrzeniu Świata (Gałczyńskiego 7), wysyłka InPost lub wymyślamy indywidualny sposób.
Można zwrócić nieuszkodzony produkt - szczegóły w regulaminie
Deszcz czy mróz, skwar czy roztopy… nie było wyjścia, ojczyzna w potrzebie. Młodzi dentyści, najczęściej świeżo po studiach, pakowali narzędzia i ruszali w teren.
Plombowali, czym mogli, częściej rwali. Tłumaczyli, jak używać szczoteczki do zębów. Walczyli nie tylko z szalejącą próchnicą, ale z ludzką niewiedzą, bólem i strachem. Zdarzało się, że musieli przyszyć odcięty palec albo odebrać poród.
Niektórzy na ich widok uciekali, choć częściej ustawiały się kolejki. Nic dziwnego, uzębienie obywateli przypominało stolicę w ruinie. Dla wielu pacjentów był to pierwszy w życiu kontakt z lekarzem. Ból zębów leczyło się wódką i okładami z piasku.
Reportaż Aleksandry Kozłowskiej to nie tylko fascynujący, chwilami mrożący krew w żyłach kawałek historii polskiej medycyny. To także barwny portret powojennej wsi, obyczajów, przesądów, warunków, w jakich żyli ludzie. Wreszcie wyjątkowa opowieść drogi, w którą autorka rusza śladami swojej mamy i innych wędrownych stomatologów z czasów PRL.
Opis